5 Urodziny Tadzia

Tadzio skończył 5 lat. Z tej okazji zaprosił kumpli na imprezę. Oj działo się, działo…

Pierwszą zabawą, jakże oczywistą dla dzieci w tym wieku, była zabawa w doktora. Tematem pierwszego wykładu była anatomia człowieka.

Chłopcy szybko dobrali się do czaszki i wyciągnęli mózg. Później wyjęli płuca, a następnie tętnice i żyły. :)

Później załoga zajęła miejsca przy stole, gdyż poszła plotka jakoby miał wjechać tort :)

No i stało się. Pyszny tort z galaretką, bananami i śmietaną wjechał na stół. Czas dmuchać!

Gościem honorowym była malutka Lena.

Lena co jakiś czas dawała znać o sobie. Jej przecież też należy się uwaga :)

Jenden z gości wpadł nawet w lekką zadumę. Czyżby reminiscencje z lat wczesnej młodości ?

Talerze zostały wylizane i niezwłocznie pudła zabawkami zostały wywalone na sam środek pokoju.

Tu prawdopodobnie jest przyspieszony kurs maszynisty. Prędkość poruszającej się ciuchy napawała lekkim niepokojem.

Tu już było groźnie, dlatego fotograf musiał awaryjnie ewakuować się z torów.

Kolejnym punktem programu były zajęcia praktyczne w kuchni.

Zadaniem dzieci było zrobić pizzę. Obowiązki zostały podzielone sprawiedliwie systemem marynarza i wyliczanki.

Pizza trafiła do pieca, natomiast ekipa w tym czasie ani myślała marnować czas. Harce, hulanki swawola, hi hi, ha ha, hejże hola :)

Pizza gotowa. Trzeba przyznać wyszła rewelacyjnie. :)

Załapałem się na parę kawałków – mniam :P

Ach, co to był za ślub

Pewnego słonecznego ranka cztery koła mojego powozu przejechały bramę Hotelu **** Zamek na Skale w Trzebieszowicach koło Lądka Zdrój. Moim oczom ukazał się piękny kompleks hotelowy, otoczony dużym parkiem. Weselnicy kończyli właśnie śniadanie w plenerze. Z racji, że do umówionej godziny rozpoczęcia sesji zdjęciowej pozostało trochę czasu i ja skusiłem się na małą czarną. Mamy piękne lato tej wiosny,  żyć nie umierać – myślę sobie, rzucając marynarkę na sąsiednie krzesło. W tak pięknych okolicznościach przyrody, niepowtarzalnej, wypiłem kawę, a następnie dokonałem małego rekonesansu parku. Gdy nadszedł czas, udałem się do apartamentu Państwa Młodych, gdzie na stole czekał już rozłożony sprzęt wizażystki.

I zaczęło się

Who’s that lipstic on the glass – nucę w myślach, podczas gdy w tle fryzjerka już układa włosy

W lustrze odbiło się trochę niepokoju. Nic dziwnego – myślę sobie. W końcu to ten jedyny dzień.

U Pana Młodego trwały także przygotowania

Na stole pojawił się krucyfiks i woda święcona.

Rozpoczęło się błogosławieństwo

A już za kilkanaście minut Panna Młoda z ojcem stanęli na progu pobliskiego kościoła

I tak doszli do ołtarza, gdzie ojciec przekazał rękę swojej kochanej córki jej wybrańcowi.

Całość przebiegała w dobrej atmosferze, gdyż ksiądz wprowadził lekko rozrywkowy klimat.

Później już był ślub

Jednak nie wszyscy byli zaabsorbowani uroczystością ;)

Przy wyjściu goście zasypali Nowożeńców kwiatami

Później był tort i pląsy

Była też super szynka

Pokaz tańca brzucha Amiry

Puszczanie światełek do nieba i firewerki

Do opowieści dodam jeszcze kilka strzałów plenerowych

© Copyright Marcin Fenger Fotografia - Designed by Pexeto